niedziela, 12 marca 2017

Historia LO widziana oczami Pani Heleny Nos

Swoje lata pracy i dyrektorów liceum wspomina Pani Helena Nos przez wiele lat zajmująca się sekretariatem i księgowością LO w Michałowie. 

W czerwcu 1950 skończyłam naukę w Publicznej Średniej Szkole Zawodowej, a już w sierpniu tego roku zostałam zatrudniona przez dyrektora Antoniego Stasiewicza na stanowisku sekretarki Liceum Ogólnokształcącego w Michałowie. Szkoła znajdowała się wówczas tu, gdzie obecnie mieści się Ośrodek Zdrowia. Po upływie 3 miesięcy pracy, po usamodzielnieniu się jednostki, zostałam księgową.

Zdjęcie z roku 1970. Od lewej: Janina Sokołowska (sekretarka LO), Helena Nos (księgowa LO), Wiera Greś (intendentka w internacie LO)

Początki pracy w szkole nie były łatwe. Nie było ani liczydeł ani maszyny do pisania. Na początku nie tylko zajmowałam się sekretariatem, ale pilnowałam też czasu dzwonków i ogłaszałam je dzwoniąc dużym ręcznym dzwonkiem. Jako księgowa zajmowałam się też zbiórką pieniędzy na książki. Pamiętam jak nazbierałam już pełną kwotę, a tu ogłoszono, że pieniądze są już nieważne i trzeba było wszystko oddać uczniom i zbierać na nowo. (*reforma walutowa 1950 roku, ogłoszona 28 października, weszła w życie 30 października, a już 8 listopada straciły ważność wszystkie pieniądze będące w obiegu do 30 października). Nie było biblioteki, a książki do oprawy sama woziłam do Białegostoku. Samodzielnie też kupowałam pomoce naukowe. Trzeba było wówczas jechać autobusem, ciężkie pakunki zapakować do dorożki i liczyć na dobrych ludzi, którzy zechcieli pomóc zapakować je do autobusu. Na szczęście zawsze się tacy znaleźli. Praca była wówczas bardzo trudna, ale dawała też bardzo dużo satysfakcji.

Zależy mi bardzo, aby w sposób szczególny pamiętać o nieżyjących dyrektorach i pedagogach naszego liceum. Dlatego też chcę tu wspomnieć przede wszystkim o nich, tym bardziej, że ich wkład w założenie, funkcjonowanie i rozwój michałowskiego liceum jest nieoceniony.

Dyrektor Antoni Stasiewicz (1947 -1956), stojący jako pierwszy od prawej w dolnym szeregu 
(z ręką w kieszeni)

Pierwszy dyrektor Liceum Ogólnokształcącego pan Antoni Stasiewicz pełnił tę funkcję około 10 lat. Objął to stanowisko po II wojnie światowej w roku 1947. Był to młody i energiczny człowiek, wielki społecznik. Można sobie wyobrazić z jakim trudnościami zmagał się on po utworzeniu placówki. Uczniów chętnych do nauki było wówczas dużo, uczyli się zatem na dwie zmiany i w małym, ciasnym budynku. Wielkim marzeniem dyrektora było, aby wybudować nową szkołę. Mimo wielu przeszkód takich jak pozyskanie materiałów budowlanych, wykonawców i wreszcie zapewnienie transportu, marzenie to udało się zrealizować w 1953 roku.

Dyrektor Stasiewicz wiedział, że przestronne jasne sale z centralnym ogrzewaniem są ważne, ale równie istotne jest zapewnienie wysokiego poziomu nauczania. Zadbał o to, aby michałowskie liceum dysponowało wykwalifikowaną kadrą pedagogiczną. Znajdował więc nauczycieli , a potem sam szukał dla nich prywatnych kwater wśród mieszkańców Michałowa, a ponieważ cieszył się powszechnym szacunkiem, nie było z tym kłopotu.



Dyrektor Antoni Stasiewicz i polonistka Michalina Średzińska


Pierwszą nauczycielką mającą tytuł magistra przedwojennego była nauczycielka matematyki pani Adela Nazarczuk. Uzyskała ona stopień magistra na studiach w Warszawie i wspominała jak po wybuchu II wojny światowej, przekraczając linię Wisły, z wielką pieczołowitością chroniła dokument potwierdzający jej kwalifikacje zawodowe.

Pani Adela Nazarczuk ze swoją klasą w 1971 roku

Kolejną przeszkodą, z jaką musiał się zmierzyć dyrektor Stasiewicz był fakt, że w budynku szkolnym nie było wody i kanalizacji. Zatem rozpoczął on budowę studni artezyjskiej. Było to duże ułatwienie, gdy szkoła miała już wodę na swoje potrzeby. Wszystkie te prace, zdobywanie materiału na opał, zakup sprzętów szkolnych i wyposażenia pracowni, wymagały ogromnego zaangażowania ze strony pana Stasiewicza. Pamiętam, jak udało się zdobyć torf na opał. Przywieziono go i zrzucono przed szkołą. Wieczorem okazało się, że nadchodzi deszcz, a nie było wtedy plastikowych folii, żeby można było ten torf nakryć. Pan Stasiewicz zatoczył więc rękawy i zaczął sam wrzucać torf do kotłowni. Ja mu też w tym pomagałam jak mogłam.

Drugim dyrektorem Liceum był Władysław Chomicz. W budynku przy ulicy Sienkiewicza mieściła się wówczas także szkoła podstawowa. Wielu uczniów garnęło się wtedy do nauki, toteż zaistniała potrzeba szukania stancji dla osób dojeżdżających. Dyrektor Chomicz postanowił na najwyższych piętrach budynku zorganizować internat szkolny z sześćdziesięcioma miejscami. Ponieważ nie było wtedy jeszcze kanalizacji wybudowano dużą ubikację zewnętrzną za szkołą (dopiero niedawno ją zlikwidowano). Aby zapewnić zaopatrzenie dla internatu wybudowano chlewnię i prowadzono chów trzody. Obok szkoły był ogródek warzywny i sad. Istniała też stołówka szkolna, z której korzystali nauczyciele i uczniowie.

Dyrektor Chomicz widział ogromną potrzebę założenia kanalizacji, a gdy już to zrobiono, wybudował także prysznice, z których korzystała młodzież mieszkająca w internacie. Pamiętam, że pan Chomicz był ogromnym miłośnikiem gór; za jego czasów organizowano obozy wędrowne i wycieczki. Życie pozaszkolne kwitło.


Dyrektor Władysław Chomicz (1956 - 1957)

Pragnę tu wspomnieć jeszcze o jednym dyrektorze Liceum Ogólnokształcącego, którego nie ma już wśród nas, a który był bardzo uczciwym człowiekiem i zasłużył się naszej szkole. Jest to pan mgr Henryk Sokołowski. Rozpoczął on pracę w 1972 roku, a wcześniej był nauczycielem języka polskiego w szkole zawodowej.

Dyrektor Henryk Sokołowski (1972 - 1982)

Zastał on tu trudne warunki, bo w budynku mieściła się 18-oddziałowa szkoła podstawowa, 8-oddziałowe liceum i 60-osobowy internat. W jednym gabinecie dyrektora pracowali: dyrektor liceum, dyrektor szkoły podstawowej i dyrektor gminny. Nieporozumień między nimi nie było, a atmosfera była przyjazna. Zawdzięczać to należy także panu Sokołowskiemu, który był człowiekiem szanującym wszystkich pracowników. Zawsze pamiętał o emerytach i zapraszał ich na uroczystości szkolne. Dbał też o to by bezpiecznie dotarli do domu i jeśli zaistniała potrzeba, osobiście ich odprowadzał. Był dyrektorem bardzo wymagającym, który budził respekt, ale przy tym wymagał także i od siebie. Był wspaniałym mówcą, umiał się znaleźć w każdej oficjalnej sytuacji.


Swoją kadencję w 1972 roku rozpoczął od uroczystego przyjęcia sztandaru ufundowanego przez społeczeństwo Michałowa na jubileusz 25-lecia pracy szkoły. W ciągu lat swojej pracy przeprowadził duży remont budynku szkolnego, a także budowę domu dla 12 rodzin nauczycielskich.

Od prawej: Dyrektor Henryk Sokołowski, Alicja Domanowska, Adela Nazarczuk, Taisa Subieta, Ewa Klewicka,
Czesław Barszczewski, Mikołaj Matys.

W roku 1982 przestał pełnić funkcję dyrektora. Pracował dalej w Liceum jako nauczyciel języka polskiego do roku 1998. Cieszył się ogromnym uznaniem wśród uczniów i rodziców. Był bardzo lubianym człowiekiem, który zawsze był skory do pomocy. Już będąc na emeryturze opiekował się Księdzem Kanonikiem Andrzejem Długoszem. Pan Henryk Sokołowski zmarł 4 lutego 2001 r.



Wspominała Pani Helena Nos


Wspomnienia zapisały Edyta Rosiak i Urszula Kaczmarek.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz