Rok 1960, klasa XI. Od lewej stoją: Włodzimierz Budnik. Aleksander Leonowicz, Aleksander Nikołajuk, Bazyli Samojlik, na dole pierwszy z prawej Wincenty Dąbrowski.
Największy wpływ na moje życie miał wspaniały, wymagający polonista "profesor" (tak się mówiło w LO do nauczycieli) pan Marian Kucharski. Wówczas bardzo polubiłem język polski i nabrałem chęci do czytania książek. Zresztą to zostało do dnia dzisiejszego. Moje dzieci również odziedziczyły pasję i zamiłowanie do języków. Maturę zdawałem w 1960 roku. W XI klasie było nas osiemnastu. Patrzę na listę i najwyżej z nas "zaszedł" kolega Samojlik Bazyli. Był ponad dwa lata ministrem finansów w rządzie Zbigniewa Messnera. Wówczas nawet nie pomyślałem, że kolega ze szkolnej ławy zostanie ministrem. Pochodził bodajże z Józefowa k/Walił.
Maturę zdałem bez problemu. Zadawałem pytanie, co dalej. Tata chciał abym studiował weterynarię. Ale mnie to nie interesowało. Usłyszałem w radio, że są nabory na Studium Nauczycielskie w Cieszynie. Ukończyłem rusycystykę, ożeniłem się z Dorotą. Mamy wspólnie trójkę wspaniałych dzieci: Michał jest muzykiem, Jarosław to aktor, dziennikarz radiowo - telewizyjny. Synowa Jowita jest znaną aktorką (m.in. Plac Zbawiciela, Papusza), Katarzyna ukończyła iberystykę. Mam 3 wnuczki. Mieszkaliśmy na Śląsku. Na stare lata (od 1999 roku) zacumowaliśmy we wsi Nowa Wola.
Bardzo miło wspominam naukę w Liceum. Pamiętam, że z sadziliśmy drzewa. Moje drzewo rośnie w rogu ulic Sienkiewicza i Szkolnej. Chętnie, jak dopisze zdrowie, przybędę z małżonką Dorotą na 70-lecie LO w Michałowie.
Wspominał Włodzimierz Budnik
w rozmowie z Mikołajem Gresiem
w rozmowie z Mikołajem Gresiem
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz