W roku 2017 minie 20 lat odkąd ukończyłam Liceum Ogólnokształcące w Michałowie. Nasza klasa miała dwóch wychowawców. Przez pierwsze dwa lata naszym wychowawcą była profesor Edyta Rosiak, a przez kolejne dwa profesor Czesław Barszczewski.
Czas spędzony w murach szkoły był przepełniony radością i beztroską. Choć nie brakowało też pierwszych porażek i zawodów. Jednak wszystkie towarzyszące nam emocje, kształtowały nasze charaktery na kolejne lata życia. Pozostały same dobre wspomnienia. Wracam do nich bardzo często. Kiedy wstaję każdego poranka i spoglądam w okno swojej sypialni, ukazuje mi się budynek szkoły, boisko oraz lipowa aleja. Nigdy wcześnie nie pomyślałam, że zamieszkam tak blisko. Dziś jestem sąsiadką szkoły.
Szkoła w latach kiedy się w niej uczyłam, stanowiła dla nas nie tylko miejsce nauki, ale była też miejscem poznawania innych ludzi, rozwijania zainteresowań, pierwszych przyjaźni i miłości…
W szkole spotkałam miłość swojego życia… Połączyłam nas smutna chwila z życia naszej klasy, którą każdy z nas pewnie pamięta do dziś. To nagła i niespodziewana śmierć naszej koleżanki Justyny. W trudnych chwilach poznaje się prawdziwych przyjaciół, którzy potrafią zrozumieć, wysłuchać i wspierać. Najpierw była przyjaźń, wspólne przygotowania do studniówki, szkolne wyjazdy do teatru, a potem... miłość na całe życie.
Nasi nauczyciele próbowali również rozwijać drzemiące w nas pasje i zainteresowania, choć w tamtym czasie nie było to takie proste i łatwe. Niezapomnianie wyjazdy z profesor Edytą Rosiak do kina, pierwsze wyjazdy do Teatru Dramatycznego w Białymstoku to były dla nas interesujące przeżycia. W pamięci niezmiernie utkwiły mi spotkania z muzykami z filharmonii organizowane przez dyrekcję naszej szkoły na sali gimnastycznej (koncertów słuchało się siedząc na materacach gimnastycznyc). Pierwsze spotkania z muzyką poważną. To dzięki nim została w nas zaszczepiona pasja do muzyki. Teraz bardzo często z mężem jeździmy do opery i filharmonii, a obcowanie z muzyką daje nam dużo przyjemności, radości i relaksu.
Szkoła to wiele wspomnień, do których wracamy i które na zawsze zapisały się w naszej pamięci: to otrzęsiny zorganizowane przez starszych kolegów i makijaże, które nie chciały się zmywać, to sklepik profesor Teresy Laskowskiej, gdzie biegło się po drożdżówkę na przerwie, to spotkania w klubie filmowym u profesor Edyty Rosiak, to dni wagarowicza i śmieszne przebrania, to sadzenie lasu w Nadleśnictwie Żednia, to wspólne dyskoteki, to też sprzątanie za karę szkoły (wagary z fizyki), studniówka i polonez, matura i wiele, wiele innych zdarzeń, ale przede wszystkim grono wspaniałych osób, które dane mi było poznać.
Czas spędzony w murach szkoły był przepełniony radością i beztroską. Choć nie brakowało też pierwszych porażek i zawodów. Jednak wszystkie towarzyszące nam emocje, kształtowały nasze charaktery na kolejne lata życia. Pozostały same dobre wspomnienia. Wracam do nich bardzo często. Kiedy wstaję każdego poranka i spoglądam w okno swojej sypialni, ukazuje mi się budynek szkoły, boisko oraz lipowa aleja. Nigdy wcześnie nie pomyślałam, że zamieszkam tak blisko. Dziś jestem sąsiadką szkoły.
Szkoła w latach kiedy się w niej uczyłam, stanowiła dla nas nie tylko miejsce nauki, ale była też miejscem poznawania innych ludzi, rozwijania zainteresowań, pierwszych przyjaźni i miłości…
W szkole spotkałam miłość swojego życia… Połączyłam nas smutna chwila z życia naszej klasy, którą każdy z nas pewnie pamięta do dziś. To nagła i niespodziewana śmierć naszej koleżanki Justyny. W trudnych chwilach poznaje się prawdziwych przyjaciół, którzy potrafią zrozumieć, wysłuchać i wspierać. Najpierw była przyjaźń, wspólne przygotowania do studniówki, szkolne wyjazdy do teatru, a potem... miłość na całe życie.
Nasi nauczyciele próbowali również rozwijać drzemiące w nas pasje i zainteresowania, choć w tamtym czasie nie było to takie proste i łatwe. Niezapomnianie wyjazdy z profesor Edytą Rosiak do kina, pierwsze wyjazdy do Teatru Dramatycznego w Białymstoku to były dla nas interesujące przeżycia. W pamięci niezmiernie utkwiły mi spotkania z muzykami z filharmonii organizowane przez dyrekcję naszej szkoły na sali gimnastycznej (koncertów słuchało się siedząc na materacach gimnastycznyc). Pierwsze spotkania z muzyką poważną. To dzięki nim została w nas zaszczepiona pasja do muzyki. Teraz bardzo często z mężem jeździmy do opery i filharmonii, a obcowanie z muzyką daje nam dużo przyjemności, radości i relaksu.
Szkoła to wiele wspomnień, do których wracamy i które na zawsze zapisały się w naszej pamięci: to otrzęsiny zorganizowane przez starszych kolegów i makijaże, które nie chciały się zmywać, to sklepik profesor Teresy Laskowskiej, gdzie biegło się po drożdżówkę na przerwie, to spotkania w klubie filmowym u profesor Edyty Rosiak, to dni wagarowicza i śmieszne przebrania, to sadzenie lasu w Nadleśnictwie Żednia, to wspólne dyskoteki, to też sprzątanie za karę szkoły (wagary z fizyki), studniówka i polonez, matura i wiele, wiele innych zdarzeń, ale przede wszystkim grono wspaniałych osób, które dane mi było poznać.
Agnieszka Ancipiuk (Sawicka)
1993-1997
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz