Taką deklaracją 10 października pożegnałam mój niekłamany autorytet ze szkolnych lat – panią profesor Teresę Laskowską.
Nie widziałam Jej dobrych kilkanaście lat. W ciągłym pędzie codzienności nie umiałam znaleźć czasu na odwiedziny. Miałam ogromną nadzieję zobaczyć się z panią profesor przy okazji ubiegłorocznego jubileuszu naszej szkoły. Niestety choroba zatrzymała Ją w domu. Kiedy z początkiem października postanowiłam szybko nadrobić stracony czas, okazało się być za późno. Wiadomości o śmierci zwykle są nie w porę. Ta była nie w porę szczególnie.