czwartek, 8 czerwca 2017

Czasy szkolne wspomina Pani Anna Gobiec

Tekst ukazał się w 17 numerze gazetki szkolnej „Sum Różowy” w lutym 2008 roku.

Pani Ania Gobiec uśmiecha się do swoich wspomnień z czasów szkolnych, kiedy była uczennicą Liceum w Michałowie. Uśmiecha się coraz szerzej. Tak. To były fajne czasy, a działo się to 30 lat temu…


Była nas zawrotna liczba, aż 41 dziewczyn. Stado niczego sobie, a fakt, iż nasza klasa składała się tylko z płci pięknej przysparzał wielu problemów. Jak to zwykle bywa, w tamtym okresie dziewczyny poddawały się falom namiętności i były bohaterkami licznych romansów, a to także przez krótką drogę z internatu do szkoły. Jednakże, co mnie dziwi, nie było żadnych „wypadków przy pracy”. Byłyśmy wymagającą klasą i uczyłyśmy się dobrze, a to wszystko przez zaciętą rywalizację, nie tylko w nauce, ale także w sporcie.

85% klasy paliło papierosy, damska łazienka była oblegana na każdej przerwie. Nauczyciele nie potrafili nijak stłumić ich żądzy papierosa, czasem żartowali, że w przypadku naszej klasy to papieros jest najlepszym przyjacielem człowieka. 

Pamiętam, że raz w życiu wybrałyśmy się na wagary, skończyło się tak… 40 dziewczyn dało nogę, a jeden rodzynek  (w każdej klasie się taki trafi) został. Ta, co zawsze wiedziała najlepiej co dobre, co złe, co moralne, a co niemoralne. Tym sposobem zostałyśmy posiadaczkami 1 nieusprawiedliwionej godziny i uwagi w dzienniku. Wychowawczyni była wściekła.

Naszą wychowawczynią była wtedy pani profesor Taissa Subieta. Wykładała u nas język rosyjski. Wspominam ją z wielkim sentymentem. Słynęła z wyrafinowanych powiedzonek i dowcipów. Nauczycielka nie odznaczała się zbytnią surowością, zawsze mogłyśmy liczyć na jej wyrozumiałość i miałyśmy w niej oparcie.

Najlepiej wspominam wyjazdy na wykopki (m.in. na marchewki czy ziemniaki). Każda klasa miała swój traktor, przyczepę i kierowcę. Często urządzaliśmy wyścigi, kto jest najlepszym zbieraczem.  Nie obyło się bez licznych knowań i podstępów, nie mówiąc już o fioletowych jak śliwki siniakach. To oczywiste, że zawsze zdobywałyśmy I miejsce - bądź co bądź 41 dziewczyn to niezła grupka.

Brałyśmy udział w zajęciach technicznych. Szkoła miała podpisaną umowę z nadleśnictwem Żednia, więc pomagaliśmy zalesiać poszczególne tereny. Wszystko za free. A wyglądało to tak: dwie osoby stawały na rząd, jedna robiła specjalną dziurę, a druga wkładała sadzonkę przy pomocy specjalnego przyrządu.  Naprawdę nie pamiętam jak to coś się nazywało. Za pierwszym razem wszystkie sadzonki zostały źle posadzone i leśniczy kazał wszystko robić od nowa. Byłyśmy wściekłe. Na siebie i na sadzonki oczywiście. Cóż, bardzo szybko pocieszyłyśmy się powiedzeniem: „Żadna praca nie hańbi” i sfinalizowałyśmy nasze dzieło, jeśli można to tak nazwać.

Bardzo miło się wspomina lekcje historii z panem Matysem, który miał kontrowersyjne metody nauczania.  Nie tolerował pierścionków na palcach, kolczyków w uszach, lakieru na paznokciach i „umalowanych ślepaków”.  Kiedy już taką umalowaną lalę upatrzył, to wzroku nie spuszczał z niej do końca lekcji. Zawsze więc przed lekcjami odbywało się specjalne „oczyszczanie”. Często zadawał pytania na tematy bardzo odległe, wręcz pozbawione jakiegokolwiek powiązania z historią.  Pewnego razu narysował kropkę na tablicy i zapytał klasy „co to jest?”. Nikt nie wiedział. Wstawił kilka dwój i powiedział, że jest to mucha pływająca w zsiadłym mleku.  Jeśli ktokolwiek się zaśmiał, następstwem tego zawsze była kartkówka – minutówka, polegająca na tym, że trwała 5 minut, a pytań było 10. Nie byle jakich, rzecz jasna. O podglądaniu nie było mowy.  Człowiek nie miał czasu na odpowiedź, bo już leciało następne pytanie. Powiedzenia tego nauczyciela przeszły już do historii, a brzmiały one np. tak:  „Piłsudski z wykształcenia był idiotą” albo „Warszawa w tamtym czasie nie leżała nad morzem”.  Uczniowie nawet założyli specjalne zeszyty na te jego jakże „złote myśli”.  Nigdy nie zapomnę tych lekcji…

Wspominała Anna Gobiec (Trusewicz), rocznik 1978
Wspomnień wysłuchała i spisała Luiza Gobiec, rocznik 2008


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz