niedziela, 23 października 2016

Swoją pracę w szkole wspomina Pani Stanisława Krućko

Zaczęłam uczyć języka polskiego w 1963 roku. Wcześniej uczyła tego języka Pani Danuta Grodzka. Była potrzeba nauczania języka obcego, po tym jak Pan Romańczuk, który uczył łaciny przez kilka lat odszedł do Warszawy. Po nim uczył Pan Bajgus, ale zmarł, więc nie było nikogo, kto mógłby uczyć jakiegoś języka obcego oprócz rosyjskiego. Nie mogłam uczyć łaciny więc zaczęłam uczyć języka angielskiego.

Na zdjęciu od lewej nauczyciele: Stanisława Krućko, Tamara Marciniak, Adela Nazarczuk, dyr. Bazyli Niedźwiecki. (1969)

Z uczeniem polskiego to różnie bywało. Byli na przykład tacy uczniowie, którzy w domu rozmawiali po białorusku, a w szkole po polsku. Nie zawsze też uczniowie czytali zadane lektury. Pewnego razu przyszedł wizytator Chruścik na lekcję, na wizytację w 11 klasie. Jeszcze na przerwie kiedy dowiedziałam się, że będzie pobiegłam do klasy i zapytałam ile osób odrobiło pracę domową i przeczytało „Chłopów”. Okazało się, że 4 osoby na bardzo liczną klasę więc szybko przygotowałam materiał na inny temat lekcji i jakoś się udało. 

Kiedy zaczęłam uczyć angielskiego, to też nie wszyscy się uczyli, ale było widać rezultaty.

Początkowo uczyłam tylko kilka godzin tego języka, bo był on wprowadzany stopniowo od pierwszej klasy LO. W związku z tym, że nie wystarczało godzin języka polskiego i angielskiego na cały etat, uzupełniałam go ucząc polskiego w szkole zawodowej. Uzupełniałam też swoje wykształcenie jeżdżąc najpierw na studia do Poznania, a potem na różne kursy w Piotrkowie Trybunalskim, w Kielcach i na kurs w Nottingham w Wielkiej Brytanii.

W tym czasie pracowałam też w internacie jako wychowawczyni. Trzeba było być z młodzieżą do godziny 22.00 przy tzw. „odrabiance”. Pamiętam, że praca i jednoczesna nauka na kursach odbywających się w miejscach odległych od Michałowa, były tak wyczerpujące, że pewnego razu na jednej z takich „odrabianek” zasnęłam. Na szczęście uczennice były tak wyrozumiałe, że mnie nie budziły i po cichu odrabiały lekcje.



Początek lat 90. przyniósł zmiany. Zaczęto znowu świętować Dzień Konstytucji 3 Maja. Zmieniły się czasy i trzeba było przygotować jakieś pieśni na uroczystość 3 Maja, ale tych właściwych pieśni nie było, w śpiewniku pana od muzyki były tylko teksty o Stalinie więc zaproszono mnie do szkoły podstawowej do klasy 6 i uczyłam piosenki „Witaj majowa jutrzenko”. Sama też nie znałam wszystkich zwrotek, ale pierwszą wszyscy nauczyli się ładnie śpiewać.

Na zdjęciu od lewej nauczyciele: Stanisława Krućko, Irena Przyłożyńska, dyr. Leon Jarmocik, Nina Hajduczenia, Wiesław Marciniak, Zofia Greś, Henryk Sokołowski. (1988)

Pracowałam w szkole za dyrekcji 7 dyrektorów. Od początku lat 80. uczyłam już tylko języka angielskiego i miałam z tego bardzo dużą satysfakcję. Pracę w LO w Michałowie zakończyłam w 1991 roku.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz