środa, 17 sierpnia 2016

Wspomnienia Doroty Gorbacz, rocznik 1992-96

Po dwudziestu latach, które minęły odkąd po raz ostatni jako uczennica przestąpiłam progi szkoły, pozostały mi w pamięci tylko dobre wspomnienia. Przypominam sobie szkolnych kolegów i koleżanki, nauczycieli – tych najbardziej surowych, jak i tych uśmiechniętych, przyjaznych.
Wspomnienia są różne, a po latach okazuje się, że zapamiętaliśmy różne rzeczy, sytuacje: lekcje fizyki profesora Marciniaka, maski przeciwgazowe z lekcji przysposobienia obronnego, otrzęsiny, pierwszy bal studniówkowy.

Z licealnych lat pozostały też fotografie, każda z nich to wspomnienie czasu odległego, który już na zawsze przeminął, a mimo to w pamięci osób, których dotyczy, pozostaje wciąż żywy. Z wszystkimi wspomnieniami związani są ludzie, którzy towarzyszyli mi przez cztery lata liceum, wspierali w trudnych chwilach, obdarowali przyjaźnią oraz dzielili się wiedzą.


Albert Einstein powiedział, że większość nauczycieli traci czas na zadawanie pytań, które mają ujawnić to, czego uczeń nie umie, podczas gdy nauczyciel z prawdziwego zdarzenia stara się za pomocą pytań ujawnić to, co uczeń umie lub czego jest zdolny się nauczyć. Miałam szczęście spotkać takiego nauczyciela. Była nim Pani dr Teresa Laskowska, polonistka - człowiek, dzięki któremu uwierzyłam w siebie i w moje możliwości.

Nauczyciele byli różni, na pewno wpływali na każdego z nas w rozmaitym stopniu. Wychowawczynią mojej klasy była Pani Irena Przyłożyńska, która uczyła nas biologii i chemii. Oczywiście nie byliśmy aniołkami, często zachowywaliśmy się dziecinnie, ale Pani Przyłożyńska zawsze starała rozmawiać z nami jak z dorosłymi, często tracąc swój cenny lekcyjny czas, uczyła nas pokory i szacunku dla innych.

Jak wspomniałam wcześniej, znaleźli się w tej szkole też nauczyciele, którzy u niejednego z nas wywoływali dość silne stresy. Dla mnie takim pedagogiem był fizyk – Pan Marciniak. Stany lękowe wynikały z tego, że orłem z fizyki nigdy nie byłam i zawsze musiałam poświęcić więcej czasu na jej naukę. Nadal pamiętam ten stres przed rozpoczęciem zajęć, kiedy to wybrańcy byli przepytywani z ostatnich lekcji lub też czekała na nas „wejściówka”. Teraz, analizując to z perspektywy czasu uśmiecham się mimowolnie na te wspomnienia, przypominając jak to raz jedyny u Pana Marciniaka udało mi się otrzymać ocenę celującą za klasówkę…

Będąc gospodarzem klasy, a później przewodniczącą Samorządu Szkolnego – wspominam częste rozmowy z naszym Panem dyr. Leonem Jarmocikiem, który starał się by absolwenci naszego LO byli wartościowymi ludźmi.

Nie mogę też zapomnieć o śp. Panu Henryku Sokołowskim – poloniście, dzięki któremu poznałam i polubiłam teatr oraz o Pani Taisie Subieta – naszej Pani od języka rosyjskiego – wymagającej , rzeczowej, która zawsze mi zarzucała :”…Darota nie okaj…”

W mojej pamięci pozostanie też czas przygotowań do Studniówki, kiedy to cała klasa uczestniczyła w dekorowaniu sali gimnastycznej na salę balową, uczyliśmy się tańczyć poloneza, walca i te niezapomniane chwile podczas samej zabawy…

Trudno mi tu wspomnieć o wszystkich nauczycielach, mam więc nadzieję, że mi wybaczą, i wymienić wszystkich kolegów, bo obawiam się, że moje wspomnienia przekształciłyby się w powieść dla nastolatków.

„Niezapomniane młodzieńcze lata! Szkolne wspomnienia niezapomniane!
Dorota Gorbacz 
rocznik 1992-1996

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz