niedziela, 21 lipca 2019

Spotkanie po latach opisuje Lech Niegierysz

W dniu 18 maja 2019 roku w miejscowości Lipowy Most, gmina Supraśl odbyło się spotkanie absolwentów Liceum Ogólnokształcącego w Michałowie oraz profesorów tej szkoły. Uczestnikami byli maturzyści Liceum rocznik 1968- klasy XI A i XI B. Organizacja spotkania była utrudniona ponieważ po upływie pięćdziesięciu latach od ukończeniu szkoły problemów dostarczyło odnalezienie adresów niektórych abiturientów. W spotkaniu ostatecznie wzięło udział dziesięciu uczniów i dwóch profesorów. 

Wiele radości i wzruszeń dostarczyło już samo powitanie. W twarzach statecznych już dzisiaj ludzi, w większości emerytów, próbowaliśmy rozpoznać dawne młode oblicza zdrowe, pełne radości i wiary w przyszłość. Początkowe pomyłki, błędne rozpoznanie kolegi czy koleżanki były zabawne i wprawiły nas w znakomity humor. Z czasem podczas rozmowy przypominaliśmy sobie sposób bycia, cechy charakteru o których już nie pamiętaliśmy i po upływie niedługiego czasu znów byliśmy wśród znajomych. Wróciły wspomnienia pięknych, wspólnie spędzonych młodzieńczych lat. 

Po powitaniu uczciliśmy ciszą wszystkich uczniów naszych klas i profesorów którzy nie doczekali tej chwili. Byli to profesorowie: Ziniewicz Arseniusz (język białoruski i rosyjski), Laskowska Teresa (język polski, esperanto), Marciniak Wiesław (fizyka), Romańczuk Szymon (język łaciński), Bajgus Włodzimierz (chemia, biologia), Nos Leszek (geografia, przysposobienie obronne, astronomia), Nazarczuk Adela (matematyka), Borowski Józef (wychowanie fizyczne). Zabrakło wśród nas także kolegów: Hutnika Wacława, Halickiego Jana, Sacharkiewicza Anatola, Świętochowskiego Eugeniusza, Jurowiec Anny, Przesmyckiej Lidii, Wysockiej Anny, Polewczuk Wiesławy, Miruć Wiery i Samosiuk Haliny.

Atmosfera spotkania przybrała bardziej swobodny charakter w momencie kiedy zaczęliśmy wspominać szkolne dni. Również nasi profesorowie przechowali w swej pamięci różne momenty związane z tamtym okresem. Profesor Janusz Pikuliński (nauczyciel historii) opowiadał nam że pomimo iż 50 lat temu uczniowie nie wybierali sobie rozszerzeń z przedmiotów nauczyciele intuicyjnie potrafili rozpoznać talenty w różnych dziedzinach i pokierować w odpowiedni sposób uczniów. On sam widział w naszym koledze Jurku Urwanowiczu potencjalnego historyka. Chłopak - opowiadał potrzebował ciągłej uwagi, domagał się nowych książek, dyskutował o wydarzeniach historycznych, próbował je analizować, słowem miał zmysł historyka badacza: przyczyna – wydarzenie- skutek. Czy Pan Profesor miał rację? Cóż dzisiaj pan Jerzy Urwanowicz jest profesorem historii na Uniwersytecie w Białymstoku.

Pani profesor Jolanta Puciłowska z domu Karpowicz (nauczycielka chemii) wspomniała Janka Gryko jako niesamowicie ułożonego, zdolnego ucznia ale niełatwego. Dlaczego? Otóż Jan był absolutnym indywidualistą, nie interesował go program nauczania, kolejność zdobywania wiedzy. Sam wyznaczał sobie kolejne wyzwania, znaczną część wiedzy posiadł sam, starając się zdobyć dodatkowe konspekty, pozycje książkowe, jeżdżąc już w czasach liceum na uniwersytet. Nie interesowało go również szkolne życie towarzyskie. Często widywany był na korytarzu kiedy siedział pogrążony we własnych myślach, można było na niego wpaść, nic nie było go w stanie wyrwać z zadumy. Pani Profesor miała z nim trudny orzech do zgryzienia. Sama będąc świeżym magistrem musiała stawić czoła uczniowi, którego wiedza daleko wykraczała poza normę i nie pozwolić przy tym zaprzepaścić talentu. Jedyną drogą było ułatwienie kariery naukowej poprzez przygotowanie do konkursów wiedzy. Uczeń swoją szansę wykorzystał w stu procentach. Wygrał konkurs, uzyskał indeks wyższej uczelni. W tej chwili jest profesorem chemii Uniwersytetu w Alabamie w USA.

Z każdą minutą spotkania czuliśmy jak powraca do nas atmosfera, jaką nasza społeczność klasowa tworzyła w szkole. Do tej pory wspominamy z rozrzewnieniem ogromną wzajemną życzliwość, poczucie bezpieczeństwa i przynależności do klasy i szkoły. Byliśmy zgraną paczką. Wzajemnie się uzupełnialiśmy. Wspominaliśmy, jak Jurek, którego ojciec był naczelnikiem poczty, codziennie rano przynosił nam informacje o wynikach rozgrywek sportowych. Była to dla nas wtedy jedyna możliwość kontaktu z wielkim sportowym światem. Nikogo z nas bowiem nie było stać na zakup gazety codziennej, a ojciec Jurka jako osoba na stanowisku, miała możliwość czytania wiadomości na bieżąco.

Wspominaliśmy kolegę Eugeniusza Świętochowskiego, który jako pierwszy w szkole trenował skok wzwyż stosując tzw. flop czyli technikę przeskoku przez poprzeczkę plecami. Na treningi Gienia przychodziliśmy tłumnie, chcąc naocznie przekonać się jak wygląda ta nowatorska technika skoku. Trzeba przyznać, że robiło to na nas ogromne wrażenie.

Pomagaliśmy też sobie w sprawach zupełnie przyziemnych. Zdobycie podstawowych materiałów, narzędzi sprawiało w tamtych czasach ogromne trudności. Radziliśmy sobie w czym tylko mogliśmy metodami chałupniczymi. Brakowało nam na przykład kleju, który skleiłby różne przedmioty, w tym rozklejające się ciągle buty. Z tego problemu uratował nas Janek który dzięki swoim doświadczeniom chemicznym znakomicie poradził sobie ze stworzeniem skutecznego środka do sklejania wszelkich faktur i materiałów.

Dopiero z perspektywy lat, kiedy podczas spotkania ocenialiśmy nasze licealne lata pewne sprawy stawały się jasne. Teraz doceniliśmy również naszych profesorów, ich postawy zaangażowanie, tolerancję. Przypomniała nam się między innymi sytuacja kiedy nasz kolega Janek Halicki, który już podczas nauki w liceum wiedział, że w przyszłości zostanie księdzem odmówił pisania klasówki z teorii Darwina. Tłumaczył, że się z nią nie zgadza. Pani Profesor uszanowała światopogląd Janka i zwolniła go z tej części 
zaliczenia programu. To tylko przykład postaw kadry profesorskiej, która była wspominana przez nas z wielkim uznaniem i szacunkiem. 

Każdy z obecnych opowiadał również o swojej drodze życiowej po zakończeniu liceum. Okazało się że większość z nas skończyła wyższe studia, czy to na uniwersytetach czy w szkołach inżynierskich. Pięćdziesiąt lat temu tylko niewielki procent społeczeństwa zdobywał wyższe wykształcenie. Patrząc również na warunki rodzinne w jakich wyrośliśmy (nierzadko sytuacja rodzinna była trudna, pochodziliśmy z wiejskich niezamożnych rodzin, brakowało pieniędzy) zdobycie wykształcenia było ogromnym wysiłkiem.

Godziny spędzone na spotkaniu były dla nas dużym przeżyciem. Miło było znaleźć się wśród dawnych kolegów, powspominać i odkryć, że pomimo iż każdy z nas ułożył sobie życie w innym miejscu w Polsce i na świecie, zawsze łączyć nas będzie pewna nierozerwalna więź, coś czego nie da się kupić ani sprzedać – Pamięć i wspólne wspomnienia!




Od lewej: Mikołaj Bancarewicz, Ada Matys (obecnie Lipiec Gryko), Jerzy Scecewicz, Jolanta Karpowicz (obecnie Puciłowska), Mikołaj Cywoniuk, Janusz Pikuliński, Lech Niegierysz, Irena Żyłkowska (obecnie Własiukiewicz), Jerzy Urwanowicz, Alicja Trochimczuk (obecnie Augustynowicz), Jan Gryko, Jan Syta. 

Lech Niegierysz

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz