Urodziłem się w 1950
roku w miejscowości Kolonie Mieleszki,
dawnej posiadłości hrabiego Lichaczowa. Do majątku ziemskiego należały pałac,
fabryka sukna, tartak oraz stawy z przyległymi czworakami. Majątek ów, po
zlicytowaniu w 1900 roku przejęli nowi napływowi właściciele po uprzednim
spłaceniu długów poprzedniego właściciela. Ludność napływowa pochodziła z
dawnego zaboru rosyjskiego. Również moi przodkowie przybyli na te tereny z dzisiejszej Białorusi. Pradziadek kupił duży
majątek, który później podzielił między swoich synów. Miałem czworo rodzeństwa
w zbliżonym wieku. Żyło nam się w domu nie za bogato, ziemie były słabe, ale
okres dzieciństwa wspominam z rozrzewnieniem. Wieś złożona z kilkunastu gospodarstw przeżywała w tym
okresie swój największy rozwój. W każdej chacie było co najmniej kilkoro
dzieci. Razem tworzyliśmy gwarny, liczny i, przyznać muszę, dość psotny team.
Sama miejscowość podobna była do innych w okresie komunizmu. Wzdłuż głównej
drogi na budynkach gospodarczych pamiętam napisy wymalowane najtrwalszą jaką w
życiu widziałem farbą. Po jednej więc
stronie pyszniło się ogromnymi literami hasło „NIECH ŻYJE PREZYDENT BOLESŁAW BIERUT, WIELKI
NAUCZYCIEL I PRZYJACIEL MŁODZIEŻY POLSKIEJ !”, zaś naprzeciwko „PRZODOWNICY NA
ZLOT!”.