7 lipca w Lewkowie Starym u naszej koleżanki z LO w
Michałowie Ireny Olifier (obecnie Ignaciuk) spotkało się 15 osób z rocznika
maturalnego 1978. Inicjatorką spotkania była Alina Magnuszewska (obecnie
Gołaszewska), (w licealnych czasach gospodyni klasy B), która podczas
uroczystości 70-lecia LO w Michałowie 16 września 2017 r. powiedziała, że w
2018 r. będzie 40 lat po naszej maturze. 7 osób z naszego rocznika obecnych na
jubileuszu: Helena Kozłowska, Helena Masalska, Mirosława Rogucka, Alina
Magnuszewska, Irena Hryniewicka, Irena Olifier, Jan Leończuk z entuzjazmem
przyjęły tą propozycję.
Już wtedy myśląc o miejscu spotkania Irena Olifier
zaproponowała własne gospodarstwo agroturystyczne w Lewkowie Starym, skąd sama
pochodzi. Poza tym Irena w związku z prowadzeniem warsztatów tkackich stała się
chyba najbardziej medialną osobą z naszych klas, więc propozycję przyjęliśmy
jednogłośnie.
Pozostawało ustalenie terminu spotkania – z tym było gorzej.
Nikt we wrześniu 2017 r. nie pamiętał daty wręczenia świadectw maturalnych! Po
sprawdzeniu okazało się, że na świadectwach maturalnych mamy wpisaną datę 2
czerwca. Termin ten nie odpowiadał po pierwsze dla mnie – akurat miałam zajęcia
zaliczeniowe ze studentami zaocznymi w Olsztynie. Ustaliliśmy więc 9 czerwca.
Ale z powodu ogólnej zajętości nas wszystkich przenieśliśmy je na 7 lipca, co
też nie było najlepszą datą, bo to prawosławne święto Jana, a do tego Noc
Kupały w Białowieży. Ale nie chcieliśmy brnąć dalej w lato...
Mimo wielkiej akcji prowadzonej przez nas wszystkich, po 40
latach niektóre kontakty pourywały się
skutecznie. Mój pomysł wysłania tradycyjnych listów pod adresy sprzed 20 lat
(20 lat temu spotkaliśmy się w Bondarach w barze „Czar” z okazji 20-lecia
naszej matury), sprawdził się tylko w przypadku Joli Szemiot, która mieszka w
Białymstoku i zdziwiła się bardzo, gdy otrzymała tradycyjny list-zaproszenie na
spotkanie. Reszta (około 20 listów) do nadawcy nie wróciła. Kilka stacjonarnych
telefonów sprzed 20 lat okazało się nadal aktualnymi (bliźniaczki Basia i
Bogusia Skorupskie)! Warto dodać, że 20 lat temu jeszcze nie było telefonów
komórkowych! Jedyną osobą, która takowym wówczas dysponowała był Janek
Leończuk! Więc zostawało liczyć na kontakty osobiste, ale i tu się okazało, że
nie wszystkim z różnych względów termin pasuje – to wczasy rodzinne, to turnus
rehabilitacyjny, to zwolnienie lekarskie, to podrzucone wnuki do pilnowania...
Tak – niektóre z nas są już babciami!
Do Lewkowa Starego trafiliśmy bez problemu. Irena Olifier
przyjęła nas w pracowni tkackiej w niezwykłej scenerii. Przygotowała na obiad
pierekaczewnik, przekonując nas, że to jest potrawa tradycyjna z jej rodzinnego
domu i dziwi się, że Dżaneta Bogdanowicz z Kruszynian uczyniła ją tradycyjną
potrawą tatarską. Wszyscy, którzy próbowali pierekaczewnik w Kruszynianach, pod
względem smakowym docenili bardziej ten ze Starego Lewkowa! Nasz, tradycyjny,
smaczny! A Irena upiekła go cztery duże blachy. Ci co zostali najdłużej otrzymali
jeszcze na wynos. Zresztą każdy coś ze sobą przywiózł - dziewczyny zrobiły
ciasta, sałatki, kurczaki... Janek Leończuk przywiózł skrzynkę czereśni! No i
napojów różnych nie brakowało!
Jacek Tryzna zabrał ze sobą zdjęcia ze spotkania sprzed 20
lat. Oglądaliśmy je i komentowaliśmy,
ile zdobyliśmy doświadczenia za ten czas, jak pozmienialiśmy się! W naszym
gronie były osoby, których nie widzieliśmy nawet 40 lat – od matury! Ania
Grycuk, Hela Kondrusik... Ale wszyscy byli zadowoleni ze spotkania, wspomnieniom
nie było końca... prawie do białego rana. Koleżanki, koledzy, nauczyciele... A
pamiętacie jedne-jedyne wagary w ciągu czterech lat nauki? A pamiętacie życie w
internacie? A pamiętacie dyskoteki? A pamiętacie naszych profesorów:
Marciniaka? Wendereusza? Już nie żyją... A profesor Domanowska, Krućkowa,
Klewicka nic się nie zmieniły – stwierdzali ci, którzy spotkali się z nimi we
wrześniu 2017 r.
W czasie tego spotkania ubyło nam lat. Przez moment
zapomnieliśmy o minionych 40 latach i z powrotem wróciliśmy do młodzieńczych
porywów i ideałów, by stwierdzić krytycznie najczęściej - jacy my wtedy byliśmy
głupi! Gdybyśmy mieli wtedy dzisiejsze rozumy! Ale w ciągu 40 lat skończyliśmy
niejeden uniwersytet życia, a przynajmniej po 8 – licząc naukę w każdym po 5
lat! Żałowaliśmy, że jest nas tak mało.
Janek Leończuk wziął listy naszych klas, ale obecności nie
sprawdzaliśmy. Wiedzieliśmy, kogo nie ma. Szkoda, że klasę A reprezentowałam
tylko ja z Helką Masalską, podobnie jak na jubileuszu 70-lecia LO. Tamta klasa
okazała się bardziej obowiązkowa. Na szczęście przyjaźnie, które przetrwały
przez 40 lat, były też ponadklasowe. Wielu z nas integrował internat, czy inne
zainteresowania oraz spotkania, czasami przypadkowe, w ciągu minionych 40 lat.
Dlatego i kontaktujemy się dotychczas, łączy nas wspólna nauka w LO w
Michałowie i nieważne, kto jaką drogą kroczył przez 40 lat, pewne wartości
zasiane w nas przetrwały taką próbę czasu.
Wspomnieliśmy oczywiście tych, których już nie ma wśród nas:
Nelę Pańko, która jeszcze bawiła się z nami 20 lat temu, Basię Suprun, Janka
Poremskiego. A w niedzielę odwiedziliśmy
naszego kolegę Sierożkę Łobacza w Bachurach, który ze względów zdrowotnych nie
mógł uczestniczyć w naszym spotkaniu. Obiecaliśmy, że zabierzemy go za rok na
nasze wspólne klasowe urodziny, które zaplanowaliśmy na 8 czerwca. I do tego
będzie 45 lat, jak podjęliśmy decyzję o wyborze dalszej nauki w LO w
Michałowie! Do zobaczenia w przyszłym roku!
Helena Kozłowska (obecnie Głogowska)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz