środa, 20 czerwca 2018

Były takie klasy - Spotkanie rocznika maturalnego 1978 - 40 lat po maturze


7 lipca w Lewkowie Starym u naszej koleżanki z LO w Michałowie Ireny Olifier (obecnie Ignaciuk) spotkało się 15 osób z rocznika maturalnego 1978. Inicjatorką spotkania była Alina Magnuszewska (obecnie Gołaszewska), (w licealnych czasach gospodyni klasy B), która podczas uroczystości 70-lecia LO w Michałowie 16 września 2017 r. powiedziała, że w 2018 r. będzie 40 lat po naszej maturze. 7 osób z naszego rocznika obecnych na jubileuszu: Helena Kozłowska, Helena Masalska, Mirosława Rogucka, Alina Magnuszewska, Irena Hryniewicka, Irena Olifier, Jan Leończuk z entuzjazmem przyjęły tą propozycję. 



Już wtedy myśląc o miejscu spotkania Irena Olifier zaproponowała własne gospodarstwo agroturystyczne w Lewkowie Starym, skąd sama pochodzi. Poza tym Irena w związku z prowadzeniem warsztatów tkackich stała się chyba najbardziej medialną osobą z naszych klas, więc propozycję przyjęliśmy jednogłośnie.

Pozostawało ustalenie terminu spotkania – z tym było gorzej. Nikt we wrześniu 2017 r. nie pamiętał daty wręczenia świadectw maturalnych! Po sprawdzeniu okazało się, że na świadectwach maturalnych mamy wpisaną datę 2 czerwca. Termin ten nie odpowiadał po pierwsze dla mnie – akurat miałam zajęcia zaliczeniowe ze studentami zaocznymi w Olsztynie. Ustaliliśmy więc 9 czerwca. Ale z powodu ogólnej zajętości nas wszystkich przenieśliśmy je na 7 lipca, co też nie było najlepszą datą, bo to prawosławne święto Jana, a do tego Noc Kupały w Białowieży. Ale nie chcieliśmy brnąć dalej w lato...

Mimo wielkiej akcji prowadzonej przez nas wszystkich, po 40 latach niektóre kontakty  pourywały się skutecznie. Mój pomysł wysłania tradycyjnych listów pod adresy sprzed 20 lat (20 lat temu spotkaliśmy się w Bondarach w barze „Czar” z okazji 20-lecia naszej matury), sprawdził się tylko w przypadku Joli Szemiot, która mieszka w Białymstoku i zdziwiła się bardzo, gdy otrzymała tradycyjny list-zaproszenie na spotkanie. Reszta (około 20 listów) do nadawcy nie wróciła. Kilka stacjonarnych telefonów sprzed 20 lat okazało się nadal aktualnymi (bliźniaczki Basia i Bogusia Skorupskie)! Warto dodać, że 20 lat temu jeszcze nie było telefonów komórkowych! Jedyną osobą, która takowym wówczas dysponowała był Janek Leończuk! Więc zostawało liczyć na kontakty osobiste, ale i tu się okazało, że nie wszystkim z różnych względów termin pasuje – to wczasy rodzinne, to turnus rehabilitacyjny, to zwolnienie lekarskie, to podrzucone wnuki do pilnowania... Tak – niektóre z nas są już babciami!

Do Lewkowa Starego trafiliśmy bez problemu. Irena Olifier przyjęła nas w pracowni tkackiej w niezwykłej scenerii. Przygotowała na obiad pierekaczewnik, przekonując nas, że to jest potrawa tradycyjna z jej rodzinnego domu i dziwi się, że Dżaneta Bogdanowicz z Kruszynian uczyniła ją tradycyjną potrawą tatarską. Wszyscy, którzy próbowali pierekaczewnik w Kruszynianach, pod względem smakowym docenili bardziej ten ze Starego Lewkowa! Nasz, tradycyjny, smaczny! A Irena upiekła go cztery duże blachy. Ci co zostali najdłużej otrzymali jeszcze na wynos. Zresztą każdy coś ze sobą przywiózł - dziewczyny zrobiły ciasta, sałatki, kurczaki... Janek Leończuk przywiózł skrzynkę czereśni! No i napojów różnych nie brakowało!


Jacek Tryzna zabrał ze sobą zdjęcia ze spotkania sprzed 20 lat. Oglądaliśmy je i  komentowaliśmy, ile zdobyliśmy doświadczenia za ten czas, jak pozmienialiśmy się! W naszym gronie były osoby, których nie widzieliśmy nawet 40 lat – od matury! Ania Grycuk, Hela Kondrusik... Ale wszyscy byli zadowoleni ze spotkania, wspomnieniom nie było końca... prawie do białego rana. Koleżanki, koledzy, nauczyciele... A pamiętacie jedne-jedyne wagary w ciągu czterech lat nauki? A pamiętacie życie w internacie? A pamiętacie dyskoteki? A pamiętacie naszych profesorów: Marciniaka? Wendereusza? Już nie żyją... A profesor Domanowska, Krućkowa, Klewicka nic się nie zmieniły – stwierdzali ci, którzy spotkali się z nimi we wrześniu 2017 r.

W czasie tego spotkania ubyło nam lat. Przez moment zapomnieliśmy o minionych 40 latach i z powrotem wróciliśmy do młodzieńczych porywów i ideałów, by stwierdzić krytycznie najczęściej - jacy my wtedy byliśmy głupi! Gdybyśmy mieli wtedy dzisiejsze rozumy! Ale w ciągu 40 lat skończyliśmy niejeden uniwersytet życia, a przynajmniej po 8 – licząc naukę w każdym po 5 lat! Żałowaliśmy, że jest nas tak mało.

Janek Leończuk wziął listy naszych klas, ale obecności nie sprawdzaliśmy. Wiedzieliśmy, kogo nie ma. Szkoda, że klasę A reprezentowałam tylko ja z Helką Masalską, podobnie jak na jubileuszu 70-lecia LO. Tamta klasa okazała się bardziej obowiązkowa. Na szczęście przyjaźnie, które przetrwały przez 40 lat, były też ponadklasowe. Wielu z nas integrował internat, czy inne zainteresowania oraz spotkania, czasami przypadkowe, w ciągu minionych 40 lat. Dlatego i kontaktujemy się dotychczas, łączy nas wspólna nauka w LO w Michałowie i nieważne, kto jaką drogą kroczył przez 40 lat, pewne wartości zasiane w nas przetrwały taką próbę czasu.

Wspomnieliśmy oczywiście tych, których już nie ma wśród nas: Nelę Pańko, która jeszcze bawiła się z nami 20 lat temu, Basię Suprun, Janka Poremskiego.  A w niedzielę odwiedziliśmy naszego kolegę Sierożkę Łobacza w Bachurach, który ze względów zdrowotnych nie mógł uczestniczyć w naszym spotkaniu. Obiecaliśmy, że zabierzemy go za rok na nasze wspólne klasowe urodziny, które zaplanowaliśmy na 8 czerwca. I do tego będzie 45 lat, jak podjęliśmy decyzję o wyborze dalszej nauki w LO w Michałowie! Do zobaczenia w przyszłym roku!

Helena Kozłowska (obecnie Głogowska) 


 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz